Witam :)
Dziś przedstawiam mój pomysł (to znaczy na pewno już ktoś zrobił misia z misiem, ale tak pomyślałam sobie, że to fajny pomysł i go zrealizowałam).
Issy, to większa misia, powstała z futerka które sprowadziłam z Australii. Na fotkach było niemal neonowe, przyjechało zgaszone i nudne. Długo nie mogłam się za nie wziąć, bo byłam nim mocno rozczarowana (nie zwróciłam, bo koszty masakryczne). W końcu się przemogłam i uszyłam misiaczka.
Austin jest mniejszy i właściwie to on jest pierwszy, powstał przed Issy. Uszyłam go z resztek moheru z odzysku, kupionych bardzo, bardzo dawno.
Mam nadzieję, że misie się Wam podobają :)
Pozdrawiam